niedziela, 14 kwietnia 2013

Najlepsze wegańskie kotleciki z zielonej soczewicy

Poniżej zdjęcie niedzielnego, polskiego obiadu, w wersji po mojemu:

  1. Kasza jaglana gotowana z przyprawami a'la tzatziki.
  2. Miks sałat polany sokiem z cytryny z miodem.
  3. Kofola (Zgrzeweczka, jak niektórzy wiedzą z facebooka, wczoraj została przywieziona. Wśród kolejnych czeskich smaków wartych polecenia na wysokim miejscu znalazły się również słodycze firmy Orion - czekolada z nadzieniem śmietankowo-toffi z chrupiącymi ciasteczkami oraz batonik Kastany w białej czekoladzie - wygrywają w przedbiegach)
  4. Serek ołomucki lekko podgrzany (Gdyby ktoś chciał mnie przeprosić, wyrazić miłość lub inne szalone uczucia, czekolada i śmierdzące sery będą dobrym dopełnieniem takiej chwili, a ja przyjmę zawsze i w każdej ilości.)
  5. Najlepsze kotleciki z zielonej soczewicy - nieskromnie pisząc, bo przepis wymyślony przeze mnie spontanicznie. 

A zatem...

Wegańskie kotleciki z zielonej soczewicy

250 g zielonej soczewicy
1/3 szkl. siemienia lnianego
1 cebula
natka pietruszki
kilka leśnych, suszonych grzybów
oliwa z pestek winogron

przyprawy:
pieprz czarny
pieprz biały
sól morska
ostra wędzona papryka
jarzynka

Soczewicę moczymy dobę, następnie gotujemy do miękkości w wodzie z dodatkiem jarzynki. Przecieramy blenderem na gładką masę. Siemię i leśne grzyby blendujemy jak najdrobniej. Natkę siekamy drobno. Cebulę kroimy w drobną kosteczkę i rumienimy na oliwie. Wszystkie składniki łączymy, przyprawiamy podanymi wyżej przyprawami. Formujemy kulki, które przed smażeniem na rozgrzanej oliwie, rozpłaszczamy. Kotleciki z obu stron powinny mieć złoty kolor. 

Smacznego!
Agniecha

kotleciki soczewicowe


środa, 10 kwietnia 2013

Trufelki bezglutenowe i bezcukrowe

Najbliższy miesiąc to dwa przykazania:
1. Nie będziesz miała cudzych słodkości przeciwko swojemu brzuchowi. Zjesz tylko to, co pochodzi z rąk twoich.
2. Oszczędzaj, przetwarzaj, odmawiaj sobie.

Zgodnie z przykazaniami poniżej przepis z resztek i tego, co jeszcze udało znaleźć się w kuchni.

Delikatne trufelki czekoladowo-migdałowe

- okary migdałowej ze 100 g migdałów
- 200 g daktyli
- 1/3 szklanki wody
- 1/3 szklanki siemienia lnianego (zmielonego w blenderze na makę)
- 1/3 płatków górskich gryczanych (zmielonych w blenderze na mąkę)
- 3/4 szklanki orzechów włoskich (rozbite w moździerzu lub zmielone w blenderze na niezbyt małe cząstki)
- 1/3 szklanki kakao
- 3-4 łyżki amaretto

Sparzone i pokrojone daktyle wrzucamy do wody, gotujemy przez 5 min. Dodajemy okarę, mieszamy, żeby się nie przypaliło. Dodajemy siemię, orzechy włoskie, płatki, kakao i amaretto. Mieszamy przez ok. minutę. Zdejmujemy z gazu. Odstawiamy, zostawiamy pod przykryciem na pół godziny. Kiedy masa wystygnie formujemy kulki. Umieszczamy w lodówce, po ok. 3 godzinach są zwarte i można je podawać. Trzymamy w lodówce maksymalnie tydzień.

Smacznego!
Agniecha

trufelki czekoladowe

trufelki z orzechami

Dziękuję Boże, że w końcu jest światło!

niedziela, 7 kwietnia 2013

Jaglanka na mleku migdałowym z suszonymi jabłkami

Ostatnie dni leże sobie w domu. Obraziłam się na tradycyjne metody leczenia i łykam sobie antybiotyki, pierwszy raz od kilku lat. Zapasy jedzenia ze świat powoli się kurczą. Wyjadam, co jeszcze zostało w szafkach i lodówce. Są migdały więc robię mleko. Jest jaglanka, jak zawsze. Są suszone jabłka, które babcia suszyła na wigilijną zupę. Jest dużo przypraw. Lubię, kiedy w kuchni robi się trochę przestrzeni, a kreatywność nie stygnie niczym kaloryfer tegorocznej wiosny. A zatem dziś czas na:

Jaglanka na mleku migdałowym z suszonymi jabłkami

- 3-5 łyżek kaszy jaglanej
- 0,5 szkl. wody
- 1 szkl. mleka migdałowego
- kilka krążków suszonych jabłek
- 1 łyżeczka cynamonu
- 0,5 łyżeczki kardamonu
- 1 łyżeczka esencji waniliowej
- 2 łyżki miodu

Kaszę gotuję w wodzie wraz z jabłkami i przyprawami. Jabłka poszarpałam w rękach na mniejsze kawałki. Nie lubię, kiedy kasze są rozgotowane, więc po ok. 8 min. zalewam wszystko mlekiem migdałowym, wody wtedy prawie już nie ma. Podgrzewam, ale nie doprowadzam do wrzenia. Przelewam na talerz, polewam miodem i ozdabiam krążkiem jabłka. 

Smacznego!
Agniecha


piątek, 5 kwietnia 2013

Zasadowe ciasteczka na oko

W szale poszukiwań słodyczy mogących spełniać restrykcje diety zasadowej, alkalizującej, czy jak kto woli, zasadowej, wymyśliłam takie oto ciacha, które wykonałam według mojej ulubionej techniki pieczenia i gotowania - na oko. Wszystkie składniki zatem według uznania, z palącą się w głowie lampką - wow zasadowe słodycze!

Ciasteczka zgodne z dietą zasadową

- okara sojowa
- starty na grubej tarce kabaczek (Miałam mrożony, tym lepiej, niektóre źródła podają, że alkalizujący wpływ mają jedynie te, które urosły latem)
- 1 eko-jajko (Różne źródła mają różne podejście do produktów pochodzenia zwierzęcego. Podczas diety odkwaszającej pozwalam sobie czasem na jajko, pierś z kurczaka, czy porcję łososia. Jajka mam od kolegi, on ma koleżanki kury, biegają swobodnie po swoim placu i dzióbią trawkę, myślę, że relacja między nami jest ok. i chyba nie ma żadnych kwasów.)
- siemię lniane (zmielone w młynku)
- sezam
- słonecznik
- płatki migdałowe
- ksylitol
- starty na tarce imbir
- cynamon
- kardamon
- goździki (rozgniecione w moździerzu)


Wszystkie podane wyżej składniki łączymy. Formujemy kulki (jeśli ciasto będzie za luźne, najlepiej dodać jeszcze sproszkowanego siemienia; jeśli będzie brakować mu spoistości - wystarczy odrobina wody), spłaszczamy, układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Pieczemy ok. 20 w temperaturze ok. 180 stopni.
Ciastka są wilgotne, najlepiej trzymać je w papierowej torebce maksymalnie do 7 dni.

Smacznego!
Agniecha

ciastka zgodne z dietą zasadową

A propos diety zasadowej - polecam stronę Dieta alkaliczna - miło się czyta i ma się wrażenie sprawdzonych informacji.